Zawsze zazdrościłam ludziom,
którzy pijąc wino potrafią mówić o smaku lawendy. Nie wiem czy to dar czy można
sobie po prostu tak wytrenować
podniebienie.
Z winami postanowiłam sobie na
razie dać spokój, ale czemu nie zacząć od kawy? Pełno teraz wszędzie
przeróżnych smaków z wielu regionów świata, może warto codzienną przyjemność
zamienić w małą degustację.
A tak w ogóle to kawie
zawdzięczam przebrnięcie przez studia i macierzyństwo, więc mam tym większą
motywację, żeby pielęgnować naszą przyjaźń.
Zaczęłam jakiś czas temu od kawy
średnio palonej. Miała mieć delikatny orzechowy smak.
Pachniała fatalnie, ale piła się
rzeczywiście lekko gorzko, całkiem jak świeże orzechy włoskie, które je się
jeszcze na zielono, zaraz po tym jak spadły z drzewa.
To nie było to - więc
postanowiłam pójść na całość i sięgnąć po kawę ciemno paloną. Ta z kolei miała
mieć nuty kakaowe i dobrze smakować z gorzkimi słodyczami. Postanowiłam
spróbować jej z imbirową czekoladą 70 procent kakao, która wytwarzana jest w
starej rodzinnej cukierni mojej znajomej z Hiszpanii. Jak się okazało - duet
był doskonały:) Ta kawa jest świetna do deserów - smak i zapach są bogatsze niż
w przypadku kawy średnio palonej. Przywołała bardzo przyjemne dla mnie wspomnienia,
np. z Mostaru, gdzie popijając kawę objadałam się przepysznym ciastem.
Następny razem spróbuję jasno
palonej:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz